Masz rację paula1408 powinnam zacząć się śmiać stwarzać pozory aż w końcu uśmiech będzie dla mnie czymś normalnym, wyrzucić go z głowy przecież i tak nie chcę do niego wrócić, nie zapomnę jak mnie skrzywdził, przecież go do niczego nie zmuszałam i to on odszedł i chociaż odzywam się do niego normalnie on traktuje mnie Witam, 15 lat razem, kochana córeczka ... co dalej ? Moja partnerka (jesteśmy po 30tce) średnio co 2 lata zakochuje się w "kolegach" potem kosz i wraca ... Zawsze wybaczałem nie mam siły nawet pisać, jestem wrakiem psychicznym coś jak zombie ... W planach budowa domu, drugie dziecko i gdzieś uśpiłem te jej demoniczne zapędy było stabilnie .... Ostatnio nie wróciła nie noc znów wszystko wróciło znów jakiś kochaś, płacze po nocach mówi ze on jej nie chce a ja tłumacze córce że mama żle sie czuje ... Traktuje mnie jak śmiecia wyzwiska wszelakie wszystko robię źle nawet psuje rzeczy których nie dotykałem. Ona nie pamięta że przed chwilą mnie obraziła, śmieje się do łez na reklamie proszku do prania za chwilę płacz i agresja do tego zawieszki patrzy w punkt i nie ma z nią kontaktu (trzeba szturnąc) Podczas seksu wymawia ich imiona potem przeprasza. Po 15 latach wspólnego życia usłyszałem nie możemy się kochać bo ona ma wyrzuty sumienia nie mam juz siły udawać przed dzieckiem że jest OK ja cierpię ... Po rozstaniu wielokrotnym i tak wraca i dalej planujemy przyszłosć Sprawdziłem historię ogląda porno grupowe Na zewnątrz jest normalna jesteśmy normalną rodzina to wewnętrzny koszmar nikomu tego nie mowilem Dziś chce się zabić nie widzę przyszłości ... Pyta jak wygląda nago czy komus się tam spodoba Zraniła mnie potwornie, ja to ciągnę ze względu na córeczkę ona kocha rodziców nie wie co się dzieje ... Błagam co mam robić .... Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. (Łk 2, 1-7) Ogłoszono dekret cesarza Augusta, nakazujący spis ludności całego imperium. Każdy więc musi udać się do miasta swoich przodków. A ponieważ Józef pochodzi z domu i rodu Dawida, dlatego
Jeszcze jedna sprawa, w sumie chyba najcięższa... Malkizew, jesteś kompletnie rozbita psychicznie...:((((( Wygląda na to, że jeszcze trochę,a popełnisz samobójstwo! Już teraz chodzą Ci takie myśli po głowie. Tym bardziej powinnas jak najszybciej odciąć się od tego, kto za ten stan psychiczny u Ciebie odpowiada. Ostatnią rzecza, jaką teraz potrzebujesz, jest użeranie się z nim, i próbowanie go "nawracać". Musisz przede wszystkim zadbac o swoje zdrowie psychiczne! A czego potrzebujesz teraz? Dużo, dużo wsparcia, troski, i zrozumienia. Najlepiej ze trony bliskich. Masz kogos takiego, komu mogłabys zaufać? Mamę, tatę, siostrę, brata, przyjaciółkę? Jeśli tak, to nie bój sie przed kimś takim otworzyć, i wyciągnąć rękę po pomoc. Nie masz się czego wstydzić, bo to co Ci się przytrafiło, to nie Twoja wina! Pamiętaj o tym. A taka bliska Ci osoba na pewno bardzo tym się przejmie, i będzie próbowała Ci pomóc najlepiej, jak umie. Druga rzecz, której potrzebujesz, to opieka specjalisty. Może to być psycholog, albo psychiatra. Psychiatra jest o tyle lepszy, że nie trzeba do niego skierowania. Zapisz sie do niego, a na wizycie powiedz o tym, co Cię spotkało, o Twoich wszystkich odczuciach, myślach samobójczych również. On zapewne skieruje Cie na odpowiednia terapię, i miejmy nadzieję, że Ci pomoże. Oby pomogła...
U mnie historia była trochę inna. Synek malutki 2 latka , żona mnie zdradzała z kolegą z pracy , postanowiła się wyprowadzić zabierając dziecko oczywiście. Synka widywałem i zabierałem co drugi dzień. Złożyłem wniosek o miejsce zamieszkania syna przy mnie bo ona ma problem alkoholowy. W odpowiedzi dostałem wiosek o rozwód. 1 2011-11-06 11:18:37 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-06 11:29:27) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Temat: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Kocham kochanka, boję się rozwieść... Tak w skrócie. Pewnie zaraz posypią się gromy na mnie. Ale cóż... Taki los zgotowałam sobie już nie kocham od 4 lat, od ponad roku zero seksu i żyjemy w osobnych pokojach jak obcy ludzie (to była moja decyzja, mąż cierpi z powodu braku seksu, ale nadal jest mi wierny). Moja miłość do męża umarła przez to, że przez 6 lat naszego małżeństwa znęcał się nade mną psychicznie. Poniżał mnie strasznie słownie, także przy dzieciach, czułam się całe lata JAK ŚMIEĆ I JAKI WIELKI NIKT. Wydzielał mi pieniądze, a raczej śmieszne grosze, które z ledwością wystarczały na jedzenie dla rodziny, a kilkukrotnie więcej rozwalał na SWOJE przyjemności - gadżety elektroniczne. Nigdy nie miałam NIC DO POWIEDZENIA,bo to ON ZARABIA, WIĘC OD DECYDUJE, a jeżeli mi się coś nie podoba, to przecież mogę iść do pracy. Nadmienię, że mam trójkę malutkich dzieci, więc gdybym poszła do pracy, to musiałabym wynająć opiekunkę do całej trójki I SAMA JĄ OPŁACAĆ "skoro mam taką fanaberię aby pracować". Więc pewnie pracowałabym TYLKO na opiekunkę... Nie mam także rodziny na miejscu, żadnej babci, która mogłaby mi pomóc. No więc nie szłam do pracy - czekam aż dzieci pójdą do szkoły. W końcu to nastąpi, ale to jeszcze potrwa pewnie ze 3 lata :-/Popadłam przez to w depresję i chodziłam do psychologa. Podczas terapii zrobiłam się bardziej odporna na jego poniżania mojej osoby, ale nadal bardzo cierpiałam. Moje błagania, prośby, aby traktował mnie normalnie, z szacunkiem, a chociaż jak zwykłą, obcą osobę, spełzaly na niczym. Prosiłam go: "Nie kłóć się chociaż przy dzieciach!" On mówił: "Nie mogę, muszę przy dzieciach, bo nie wytrzymam czekać do wieczora". Na dodatek miał dwie osobowości - córeczki traktował księżniczki i dla nich miał zawsze czas i pieniądze, a dla mnie ani jednego, ani drugiego, tylko poniżanie i wyzwiska. W tamtym okresie nie miałam sobie nic do zarzucenia - dbałam o dom, dbałam o dzieci, naprawdę nie było się czego przyczepić, wręcz stawałam na rzęsach, żeby mu we wszystkim dogodzić, TAK BARDZO CHCIAŁAM W KOŃCU ZASŁUŻYĆ SOBIE NA JEGO MIŁOŚĆ. Niestety rok temu poddałam się. Po prostu się załamałam i przeprowadziłam do osobnego pokoju. PRZESTAŁAM GO KOCHAĆ, COŚ WE MNIE PĘKŁO I UMARŁO NA ZAWSZE. On przez 3 miesiące był obrażony, to znaczy udawał, że nic się nie stało, przychodził z pracy, zajmował się dziećmi, a wieczorami grał na konsoli godzinami. Po 3 miesiącach przyszedł do mnie i powiedział, ŻE JUŻ WYSTARCZY TYCH GŁUPOT I MAM WRÓCIĆ DO NIEGO, BO ON SIĘ CHCE POPRZYTULAĆ!!! Oczywiście wszytko w formie żądania, a nie jakiejś poważnej rozmowy w ludzkiej atmosferze. Ja powiedziałam mu wielkie NIE. On się obraził i nadal żyliśmy osobno, z tym, że od tego momentu zaczął się na mnie strasznie wyżywać, awantury urządzał prawie codziennie. Moje biedne dzieci na to patrzyły, płakały,a ja nie miałam na to wpływu. Nie miałam pieniędzy, żeby coś wynająć i się wyprowadzić, a moja rodzina mi nie pomoże, bo są przeciwni rozwodowi, bo "rozwód to grzech". Mój mąż też uważa się za bardzo religijnego, dlatego nigdy mnie nie zdradził. Ja też przez 15 lat naszego związku zawsze byłam mu wierna i nigdy nawet nie pomyślałam o innym facecie. Do czasu...Kilka miesięcy po przeprowadzeniu się do osobnego pokoju, z samotności (nie mogłam mieć żadnych znajomych - mąż nie pozwalał mi wychodzić z domu, ciągle tylko dzieci i dom, zakupy, przedszkole - tak wygląda moje życie od kilku lat) zaczęłam wchodzić na czaty internetowe. I zakochałam się. W tym, że z kimś mi się super rozmawia, że mnie szanuje, że jest na każde moje zawołanie, że jest mi oddany i ŻE JEST PARTNEREM DO ROZMOWY. Oszalałam. Zwariowałam. Wplątałam się w romans internetowy i spotkaliśmy się kilka razy w realu tez. Tak więc mam kochanka... Nigdy tego nie planowałam. Nigdy nie myślałam, że upadnę tak nisko :-/ Całe życie uważałam się za osobę religijną i to, co się teraz dzieje w moim życiu uważam za osobistą tragedię. Złamałam zasady w które wierzyłam całe życie. W imię miłości, której mi tak bardzo brakowało. Wydawało mi się, że umieram w środku. Kochałam tego drugiego faceta w ciągu tych kilku miesięcy bardziej, niż mojego męża kiedykolwiek podczas 15-telniego związku :-( Na dodatek trójka malutkich dzieci. Gdyby nie dzieci, to zostawiłabym męża. ALE MAM DZIECI!!! Pewnie chcecie coś wiedzieć o kochanku... Kawaler, dwa lata młodszy ode mnie. Zakochany we mnie na zabój. Chce opiekować się mną i moimi córeczkami. Zawsze podkreślał, że mnie i córeczki traktuje jako JEDNOŚĆ. Że też mu zależy na dobru moich dzieci, bo ja je kocham nad życie, więc on też, bo on kocha mnie i chce, żebym ja była szczęśliwa. Do fizycznej zdrady doszło dopiero po pół roku internetowej znajomości. On wie, jak wygląda sytuacja pomiędzy mną a mężem i nie zrobi nic, na co ja się nie zgodzę. On po prostu czeka na moje ruchy i nie wywiera na mnie presji. Ze swojej strony zadeklarował się, że jak się rozwiodę, to on chce się ze mną od razu ożenić, że kocha mnie nad życie i chce tylko mojego dobra. Ja od roku prosiłam męża o rozwód, ale zawsze słyszałam w odpowiedzi: "ślubowałaś mi, to teraz musisz się ze mną męczyć aż do śmierci" lub "możesz odejść z domu, jak już dzieci będą dorosłe, wtedy już nie będziesz mi do niczego potrzebna". A ja byłam takim tchórzem, że nie miałam (i nadal nie mam) odwagi po prostu pójść do sądu i złożyć pozew miesiące temu mój mój mąż włamał mi się na maila i wszystko odkrył - przeczytał wszystkie maile i przeżył szok, że ktoś mnie - "takie nic" - szanuje, kocha i że chce być ze mną. Domyślacie co się działo dalej... Najpierw wielka awantura i "że jak tak strasznie chciałaś rozwodu,to w końcu masz na to moją zgodę, bo przegięłaś". A drugiego dnia zwrot o 180 stopni i zmienił zdanie: "Ja ci wszystko wybaczę i od teraz będę dobrym mężem i będę Cię kochał,tylko zerwij z nim". Ja nie potrafiłam zerwać kontaktu z kochankiem, więc on się tak wściekł, że mnie pobił (pierwszy raz w życiu mu to się zdarzyło). Ja wzięłam po tym dzieci, pojechałam z nimi na policję złożyć zeznania, a potem udałam się do ośrodka interwencji kryzysowej, gdzie przebywałam 3 tygodnie z dziećmi. Dzieci spały czasami u mnie (w ośrodku), czasami u niego (bo za nimi bardzo tęsknił, więc nie utrudniałam mu kontaktu). Po tym, jak znalazłam się w ośrodku, powiedziałam kochankowi, że przez 3 miesiące nie będę się z nim kontaktować, bo muszę przemyśleć swoje postępowanie i potrzebuję na to separacji od niego. Że muszę się zastanowić, czy naprawdę się rozwiodę i -jak już się wszystko wydało - nie potrafiłam dłużej prowadzić podwójnego życia. To mnie przerosło. Byłam (i jestem) bliska obłędu. Na dodatek mój mąż powiadomił całą rodzinę wszerz i wzdłuż, że jestem okropną żoną i zniszczyłam mu życie, bo mam kochanka... To, co on ze mną wyrabiał przez lata teraz oczywiście nikogo już nie będzie interesować przy takim newsie :-/Sytuacja wygląda teraz tak: - Mąż bije się w piersi i zaklina, że będzie się starał wszystko naprawić, żebym tylko dała mu ostatnią szansę, że kocha mnie i nie chce mnie stracić. Na pytanie "dlaczego tak zachowywałeś się przez ostatnie lata?" odpowiada: "byłem głupi i nieświadomy błędów, które popełniałem, ale teraz już wiem, co robiłem źle i więcej tego robił nie będę. Jak do mnie wrócisz, to wszystko będzie dobrze. Ale jak zdecydujesz się na rozwód, to cię znienawidzę i wyrzucę z mego serca, i będę robił wszystko jak najlepiej tylko dla mnie i dla dzieci. Wybór należy do ciebie." Ja zdecyduję się na rozwód, to myślę, że on będzie próbował w sądzie zabrać mi dzieci :-/- Kochanek cierpi w milczeniu i czeka cierpliwie na moją decyzję. Kocham go za to, że niezależnie od tego, co postanowię, on nadal będzie mnie kochał, nie powie mi ani jednego złego słowa, nie będzie mi utrudniał powrotu do męża, tylko dalej będzie mi pomagał i wspierał dobrym słowem, tylko, że już jako przyjaciel. To jest naprawdę silny psychicznie Dzieci cieszą się, że znowu są w swoim domu z mamą i tatą, i że TATA JUŻ W OGÓLE NIE KRZYCZY NA MAMĘ!!!- Ja po tych 3 tygodniach wróciłam z dziećmi do domu, po pobyt dla dzieci w ośrodku był koszmarem i przerosło mnie to wszystko. Za kilka dni mój mąż życzy sobie odpowiedzi, jaką decyzję podjęłam. Jeżeli rozwód,to zasugerował mi, abym SAMA wyprowadziła się z domu. BEZ DZIECI. Bo "tak będzie najlepiej dla dzieci" i on nigdy nie zgodzi się na żadnego tatę numer 2. Więc wylewam tony łez i nie umiem się ogarnąć. Męża nie kocham, myśl o potencjalnym seksie z nim paraliżuje mnie jak jad grzechotnika, ale jest mi go żal jako człowieka (skrzywdziłam go poprzez swoją zdradę i on to bardzo przeżył), no i jest ojcem trzech moich córeczek. Kochanka kocham nad życie, ALE moje dzieci bardzo kochają ojca i są z nim mocno emocjonalnie związane. W sumie tylko dzieci i litość do męża powstrzymują mnie przed Was o wskazówki, może ktoś był w podobnej do mojej sytuacji?.................................................................................................................................. 2 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:25:55 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wszystko wskazuje na to, że jesteś osobą uzależnioną, najpierw od męża, teraz od kochanka. Idź do poradni uzależnień i podejmij swą terapię. Dzięki niej przekonasz się, że możesz stać na własnych nogach, bez potrzeby zawiśnięcia na jakimkolwiek mężczyźnie. Odwagi! Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 3 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:28:11 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Skąd wniosek, że jestem osobą uzależnioną? 4 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:33:20 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie".Co z Twoimi spotkaniami z psychologiem? Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 5 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:39:48 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-06 11:42:50) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wielokropek napisał/a:Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie".Tak, ale mam problem moralny i emocjonalny, bo TERAZ, od kiedy wróciłam z ośrodka do domu, mąż mnie szanuje i obiecuje "złote góry"... Wpędził mnie w poczucie winy. Teraz to on jest ten "święty", który chce mi wszystko wybaczyć, a ja to ta "zła", co nie chce mu pozwolić "naprawić wyrządzone zło" :-/ 6 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 11:41:26 BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej). Co zrozumiał, że żony się nie traktuje jak śmiecia? A to wcześniej niby o tym nie wiedział? Nie dość, że debil, to jeszcze bezczelny. I nie musisz z nim być dla dobra dzieci - dla ich dobra właśnie powinnaś odejść, żeby nie musiały na to wszystko patrzeć i uczyć się, że kobieta ma znosić najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz dzieci. Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści oszustów. 7 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:42:41 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Do tanga trzeba dwojga. Twój mąż wpędzał Cię w poczucie winy, Ty dałaś się wpędzić w nie. Gdyby nie Twoja zgoda, jego poczynania nie dałyby żadnego efektu.. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 8 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:48:04 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... BabaOsiadła napisał/a:(...) nie musisz z nim być dla dobra dzieci - dla ich dobra właśnie powinnaś odejść, żeby nie musiały na to wszystko patrzeć i uczyć się, że kobieta ma znosić najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz w tym problem, że z trójką małych dzieci nie jestem w stanie się utrzymać sama. Takie są realia. I mieszkanie jest męża niestety... Rodzina mi nie pomoże, stoją murem za mężem, bo on wierny, a ja sobie znalazłam pocieszyciela... 9 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 11:51:30 Ostatnio edytowany przez BabaOsiadła (2011-11-06 11:52:18) BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...I jeszcze jedno. Dlaczego, do diabła, bez przerwy zachodziłaś w kolejne ciąże z kimś, kto Cię nie szanował, poniżał, traktował jak gówno? 10 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 12:02:29 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A wszystko tak dobrze się układało. Mieszkanie, kasa na utrzymanie siebie, dzieci i domu, kochanek nawet już nie na boku, tylko wprost. Wszystko było tak dobrze, tylko mąż, okrutnik, kazał się określić. Zły człowiek, bardzo jak tu zjeść ciastko i mieć ciastko? Ot, zagadka. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 11 Odpowiedź przez 2011-11-06 12:31:07 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-18 Posty: 330 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... BabaOsiadła napisał/a:Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej).A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!BabaOsiadła napisał/a:Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści się z tym nie zgodzić!! Twój mąż póki co deklaruje słownie, że chce się poprawić. Ciężko jest na początku pokazać swoje zmiany. Nie krzyczy na Ciebie i nie poniża!! To już jakas zmiana na plus (nigdy nie powinien tego robić nota bene). Cały problem polega na tym, że Ty nadal masz kochanka. Jak Twój mąż ma z nim konkurować. Kochanek = motyle w brzuchu. Mąż = niechęć do jakichkolwiek z czymś takim wygrać... Jak zostawiłabyś w końcu kochanka... myślę że byłoby Ci dużo łatwiej wrócić do męża. Niemniej jednak do tanga trzeba dwojga. Nawet jakby Ci mąż obiecał gwiazdkę z nieba to i tak będzie ten gorszy. Pamiętaj jednak o jednym, że małżeństwo jest na dobre i na było jak było szczęście, miłość, szacunek. Wtedy można było góry przenosić... jak są problemy... to najławiej jest się poddać...Życze dużo siły i wytrwałości w podejmowaniu mądrych decyzji "Kobietę łatwiej rozebrać wbrew jej woli, niż ubrać po jej myśli" 12 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 13:59:13 BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... napisał/a:A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!O jakich tragicznych przejściach piszesz? Tragiczne przejścia to ma autorka, była poniżana, została pobita. Ona może się zmienić i wyjść z tego silniejsza. A zmienić powinien się jej mąż - a on żadnej tragedii nie przeszedł! Świetnie się bawił znęcając się nad żoną, a teraz ucierpiała jego duma, bo żona śmiała znaleźć sobie kogoś innego. Spójrz, jak zareagował na wieść o zdradzie: zdziwił się, że można kochać i szanować takie nic jak jego kobieta, potem obgadał ją przed całą rodziną, a na koniec wygraża, że zabierze jej dzieci. To ma być ta obietnica poprawy? Ja tu widzę psychomanipulacji i znęcania się ciąg dalszy. 13 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 14:12:46 maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Rzeczywiście chcesz mieć ciastko i zjesć ciastko , ale mleko sie rozlało i to już nie przejdzie. Możesz wyprowadzić sie z dziećmi do kochanka i niech kochanek utrzymuje Ciebie i dzieci, ale obawiam sie,że kochanek moze tego zwyczajnie nie udźwignać, bo co innego spotykać sie z kimś na randkach a co innego borykać się z trójką obcych dzieci i z odwiedzajacym ich tatusiem. Bez sprawdzenia jak by te relacje wyszły nie ryzykowała bym zamieszkanie z dziećmi z porzucisz dzieci dla kochanka, nie wytrzymasz tego psychicznie i co kiedys powiesz dzieciom?Pozostanie z męzem to też duze ryzyko,że może Wam nie wyjsć, że mąż tak naprawde nigdy Ci nie wybaczy i kiedys to wybuchnie i ruszy cała trzeba usunać przyczynę kryzysu w Twoim małżenstwie i sie zwyczajnie usamodzielnić, nie możesz zastanawiać się, który meżczyzna ma Ciebie utrzymywać!!!!!Twoje dzieci sa w przedszkolu, sa żłobki a Ty z każdym rokiem wypadasz z rynku zawodowego i bedzie Ci coraz trudniej, co zrobisz jak mąż pewnego dnia nie wytrzyma i Cie porzuci? Możesz zostać i bez męża i co z tego ,że zarobisz na przedszkole, druga polowe utrzymania dzieci zapłaci maż, nie ma sytuacji bez dziećmi matka nie ma czasu na romanse,Ty masz go widocznie w madmiarze a codziennie te same czynnosci ( sklep, obiad) doprowadzają do szukania przyjacół w na dwa wyjścia albo z dziećmi wyprowadzasz sie do kochanka i mąż placi alimenty tylko na dzieci ( rozwód bedzie z Twojej winy), albo zostajesz z męzem ale i w jednej i drugiej opcji potrzebujesz niezależności finansowej, bo tu róznie może sie ulozyć tym bardziej,że fizycznie reagujesz na niego jak na porzucenia dzieci i wyprowadzka do kochanka jest najgorszą opcją. 14 Odpowiedź przez agusia2006 2011-11-06 14:19:44 agusia2006 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-13 Posty: 7 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...moonway,a ja bym dała szansę twojemu mężowi,ale tylko tą jedną i jedyną,Zostałabym przy mężu,a czas pokaże na ile jego zapewnienia i dbanie o ciebie są szczere i między czasie nie próżnowałabym na twoim miejscu i sama o siebie też zadbała i o swoją przyszłość, gdybyś ewentualnie zdecydowała się po jakimś czasie zostawić prostu daj mu szansę,a sama udaj się po wsparcie do psychologa,poszukaj jakiejś ,gdy wydaje ci się to nierealne to ja myślę,że jak się czegoś bardzo chce to się to osiągnie:)Piszesz,ze mąż się zmienił,postaw mu teraz warunki,że zostajesz z nim,ale określ jak chcesz być traktowana i,ze chcesz też pracować ,niech ci w tym pomoże a nie ty w tym czasie zobaczysz czy warto było dać mu co do kochanka,to myślę,że jak jest mądrym człowiekiem to zrozumie każdą twoją powodzenia. 15 Odpowiedź przez Czerepach 2011-11-06 14:20:32 Czerepach Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-10 Posty: 284 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... maja 84 napisał/a:( rozwód bedzie z Twojej winy),Tego bym nie był taki pewny! Wystarczy że drugi małżonek jest winny chociażby w 1% za rozpad małżeństwa. I wtedy rozwód jest orzekana wina obopólna. A po za tym to co jej to będzie przeszkadzało że rozwód może być z jej winy? A na dodatek znikome szanse na to by sąd przyznał dzieci ojcu. Takie nasze polskie realia. 16 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 14:32:49 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 14:48:08) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Może i masz rację, ale sąd to dowody, dowody i zostawiaj dzieci, tym bardziej ,że są malutkie i bardzo z Tobą związane emocjonalnie,mąż całymi dniami pracuje jaka to dla nich korzyść? Albo z dziećmi wyprowadzasz się do kochanka, albo zostajesz z męzem ale czy da sie zyć z człowiekiem, którego się nie kocha?Ma się do niego wręcz fizyczną awersje?Usamodzielnij sie finansowo,to w tej chwili najważniejsze dla Ciebie, bez wzgledu na to , z którym meżczyzną z jej winy to to,że nie dostanie alimentów na seibie, tylko tyle, ale skoro sie usamodzielni to właściwie nie ma myslałaś o tym ,by z dziecmi wyprowadzić sie do kochanka, nie ufasz mu?Jedno mnie niepokoi , mąż Cibie pobił, owszem rozumiem,że dalej kontynuowałas romans i nerwy mu puscily, ale to nie usprawiedliwia pobicia kobiety. 17 Odpowiedź przez NiobeXXX 2011-11-06 15:34:08 NiobeXXX Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: życie ciągle sprawia mi zawód Zarejestrowany: 2011-01-06 Posty: 1,162 Wiek: gdy urodził się Chrystus byłam w liceum Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Jesteś kobieta-bluszcz, owinieta wokół faceta egzystujesz. Owiniełaś sie wokół męża i wegetowałaś przy nim tyle lat godząc sie na poniżające traktowanie. Nigdy nie zagrałaś ostro, nie powiedziałaś trwardo , mocno i dobitnie; traktuj mnie lepiej lub z nami koniec, ty płakałaś, prosiłas i w milczeniu sie podejmować decyzji, Twoją wymówką są od męża, stan na własanych nogach, a nie ODEJDŹ DO MEŻA I PRZENIEŚ SIE DO KOCHANKA- zamienisz faceta na innego faceta, w ten sposób nigdy nie bedziesz panią samej siebie a wiecznie uzależnionym od facetów mieczakiem. Powstaje. Jestem bardzo spokojny. Niechaj mijają miesiące i lata niczego mi już nie odbiorą, niczego już odebrać nie mogą. Tak bardzo jestem sam, tak niewyczekujący, iż mogę wyglądać bez Remarque 18 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 15:46:42 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 15:50:51) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Zastanawia mnie dlaczego poszłaś do osrodka interwencji a nie do kochanka,który traktowal was jako "całość", moim zdaniem oszukiwałaś i jednego i drugiego mężczyznę, mialaś męża, który wiedział o romansie i nie zerwałaś z kochankiem,zwodziłas kochanka a nie bylas gotowa z nim byc, kochanek mial byc tylko facetem do zabawy? A mąż do utrzymyywania Ciebie? Jeżeli bedziesz tak lawirować miedzy tymi facetami w rezultacie stracisz obu, bo nie jesteś uczciwa i w stosunku do męża i w stosunku do dzieci? Dzieci sa z Tobą bez względu na to , z którym zostaniesz. 19 Odpowiedź przez kaisa_malene 2011-11-06 15:54:29 kaisa_malene Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: student Zarejestrowany: 2011-08-01 Posty: 2,020 Wiek: 24 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...A ja się zastanawiam, czy nie lepiej się wyprowadzić samej póki co, ustatkować i usamodzielnić i dopiero wtedy wziąć dzieci pod opiekę. Zanim sąd rozstrzygnie całą sprawę, da wam rozwód, przyzna dzieci (prawdopodobnie Tobie, bo jesteś matką i zostałaś przez męża pobita), Ty zdążysz już choć trochę stanąć na nogi. I właśnie: czemu nie wyślesz dzieci do przedszkola? Mogłabyś wtedy pracować. 20 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 16:08:30 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 17:16:18) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Z tego co napisala dzieci sa w przedszkolu za trzy lata będą w wieku szkolnym, dlaczego nie wyprowadzi sie z dziećmi do kochanka, ojciec dzieci cały dzień pracuje jaka to dla nich korzysć? Mama dwa razy w tygodniu i co drugi wekend?Sa przedszkola,żlobki , alimenty, pomoc opieki w opłatach za przedszkole, jednak wygodniej być na czyimś dzieci zostaną z ojcem , cięzko bedzie je odzyskać, nie warto dla kochanka poświęcać dzieci i przyszłych relacji z też ma prawo wiedzieć na czym stoi ale dlaczego mu ułatwiać zostawiając dzieci?Jrdynym ratunkiem dla Cibie jest usamodzielnienie sie, bez sensu pchać sdie z dziećmi na utrzymanie innego faceta, bez wgledu na to co postanowisz zmiany mąją zajść z Tobie, podejmij prace, podziel sie obowiazkami w opiece nad dziećmi, zacznij być róznorzędną partnerką , nie możesz być tak zalezna od widzimisie dłużej czytam twoj post tym bardziej utwierdzam sie w przekonaniu,że z takim człowiekiem jak twój mąż nie da się zyc, jesteś w tym małżeństwi dodatkiem niezbędnym jego dzieciom, mąż bardzo duzo bedzie musiał z sobie zmienic ale czy przez to przełamiesz fizyczna odraze do niego?Zostać z meżem z litosci to nie jest rozwiazanie, bo to sie prędzej czy później rozwali,jednak bardzo skrzywdziłaś męża bo wprawdzie zasłużył na rozwód ale nie na to małżeństwo nie rokuje na przyszlość dobrze bo do tanga trzeba dwojga, postaw na partnertwo i usamodzielnienie, bo tylko w ten sposób możesz być szczęśliwa czy z mężem czy z innym tej chwili nie masz warunków aby mieszkać samodzielnie, ale pomysl o tym w przyszlości i jeżeli masz podjąć decyzje to tylko z dziećmi i niech mąż ma ta swiadomość bo dalej tu manipuluje i wywiera naciski, zależy mu tylko na dzieciach,nic się nie zmienil, nie daj sobie odebrać dzieci, wywierać na sibie presji, jak odchodzisz to z nimi!!Co bedzie jak mąż przestanie czuć na plecach oddech kochanka? Dziewczyno usamodzielnij sie bo różnie może byc. 21 Odpowiedź przez soniqueee222 2011-11-06 18:51:59 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... No i proszę, kolejna historia, "kocham kochanka", rany boskie, ależ to naturalne, że mąż przy kochanku zawsze będzie świnią, chociaż nie twierdzę też, że jest w porządku wobec Ciebie. Mam podobne zdanie do Wielokropek, jesteś uzależniona od facetów, nie żyjesz dla siebie. A pomyśl, co będzie, jeśli kochanek nie zaakceptuje Twoich dzieci, jak okaże się świnią lub jakimś psycholem. Na początku takie znajomości są rajcujące, ale kiedy dochodzi do życia, prawdziwego życia na jawie tak pięknie już nie jest, dochodzą problemy itp., kochanek nie będzie miał obowiązku niańczyć ani ciebie, ani Twoich dzieci. Wytłumacz mi, jak to jest, że jesteś z kochankiem, a nie chcesz się rozwieść, czy to aż takie wygodne? A ten kochanek to ma żonę, czy jest kawalerem? Oj, już mi sił brak, co ludzie sobie wyrabiają. W moim życiu nie ma miejsca na miłość. 22 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 19:20:37 maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Jeżeli zostaniesz z mężem to nie ma opcji, kochanek- przyjaciel wspierający slowem, to zero kontaktu z kochankiem, taki przyjaciel nie przejdzie u męża a wszelką próbe kontaktu odbierze jako romans. Jak Ty własciwie chcesz naprawiać ten związek " mając " przyjaciela w kochanku?Po czymś takim nie ma z mężem,juz nigdy nie porozmaiwasz z kochankiem, dasz rade? Jak nie, bierz dzieci i od razu odejdź, po co sie oszukiwać. 23 Odpowiedź przez creativeaurvana 2011-11-06 21:33:51 creativeaurvana Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-27 Posty: 12 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w małżeństwie. 24 Odpowiedź przez bet 2011-11-06 21:49:26 bet Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-30 Posty: 1,543 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Ladnie sie na mezu odegralas. Traktowal Cie jak swoja wlasnosc, ale tego co Ty zrobilas nic nie usprawiedliwia. W twojej sytuacji, masz chyba i tak szczescie, ze maz jeszcze z Toba rozmawia i chce cokolwiek naprawic. Moze kocha Ciebie, a moze bardzo kocha dzieci. Pomysl po co facetowi taka zona jak ty. Masz teraz okazje zmienic swoje zycie, stac sie samodzielna, tak jak tu radza postawic warunki. Niech maz wie , ze w kazdej chwili mozesz od niego odejsc. Mozesz tez zaryzykowac wszystko i odejsc do kochanka, ale jak cos nie wyjdzie maz nie da Ci drugiej szansy. Ucierpiec na tym wszystkim moze trojka dzieci, wiec badz rozwazna. Jesli kochanek jest taki wyrozumialy i cierpiliwy moze zastanow sie czy nie warto sprobowac ratowac malzenstwo 25 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-07 00:34:52 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Moonway, oboje potrzebujecie pomocy. Trójka dzieci, Ty bez pracy, bez wsparcia rodziny i przyjaciół to sytuacje nie do pozazdroszczenia. Kochanek może być najwspanialszym człowiekiem, ale nie masz żadnej gwarancji, że odpowiedzialność za Ciebie, dzieci i udział w wydarzeniach jakie wystąpiłyby na lini Ty-Twój mąż nie przerosną go. Co zrobisz jak zawierzysz swoje i dzieci życie obcemu człowiekowi, którego poznasz dobrze dopiero jak z nim na stałe zamieszkasz. Jest też zagrożenie, że stracisz dzieci. W takich sytuacja jak Twoja sądy nie stoją po stronie tego co piszesz przebija zadowolenie, że mąż chwilowo zmienił postępowanie. Żeby to było na stałe, na długie lata oboje musicie skorzystać z profesjonalnej pomocy. Sami nie dacie sobie rady 26 Odpowiedź przez nymphe 2011-11-07 01:41:36 nymphe O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-09 Posty: 61 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A mi się wydaje że coś kręcisz ;/Masz 36 lat i jesteś na rozdrożu nie wiesz co zrobić, to można zrozumieć, ale właśnie jak tutaj jedna netkobietka napisała po co dawałaś sobie robić kolejne dzieci skoro mąż tobą poniewierał i psychicznie cię poniżał?? Na zdrowy rozsądek jak ktoś komuś sprawia przykrość jakakolwiek by to niebyła to jest jakiś uraz wewnętrzny do tej osoby i nic już nie jest jak wcześniej ale mi się wydaje że nie było źle , dostawałaś te grosze ale widocznie mało ci było, nie wierzę że nie miałaś na fryzjera czy jakieś kosmetyki czy perfumki. A kiedy ma się troje dzieci na utrzymaniu to trzeba sobie zdawać sprawę że nie na wszystkie przyjemności człowiek może sobie pozwolić. Mąż pracuje całymi dniami bo musi utrzymać ciebie , dzieci myśleć żeby były opłacone rachunki,szkoła, ciuchy dla dzieci itd.. typowo życiowe albo? Ty siedząc w domu wplątałaś się w internetowy romans i pewnie z tego powodu wybuchła bomba. Każdy by się co do rodziny to twoi bliscy nie wierzę żeby ci nie pomogli wiedząc że mąż traktuje cię jak śmiecia! W takich sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś kto się za tobą wstawi, ludzie ...drzaźni mnie strasznie jak niepracująca kobieta wdaje się w romans, potem posmakuje jak zakazany owoc puszcza soki a na koniec nie kocha nagle męża a dała sobie narobić dzieci. Coś tu jest nie halo! Na koniec tego żeby było że ona nic nie zrobiła mąż jest potworem, takich historii nasłuchałam się dosyć jak kobiety z polski przyjeżdżają zarobić parę groszy za granicę, wieczorami spotykają się z frajerami i opowiadają jakiego to mają złego męża, że ją bije, wyzywa a jak się okazuje pod jej nieobecność mąż zajmuje się dzieckiem,gotuje, sprząta, przejmuje obowiązki szkolne i dzwoni codziennie że słychać tylko kochanie, pa kochanie, kocham cie a do innych pieprzą że jaki on to ch....fałszywe egoistki!Piszesz że mąż się zmienił o 180 stopni, to dziwne bo ludzie którzy tak mają i którzy odkryli zdradę nie potrafią z dnia na dzień nagle grać że jest wszystko pięknie ładnie. A skąd masz pewność że kochanek nie odstawia przed tobą teatru? Może on nie tylko z tobą się spotyka tylko jeszcze z inną kobietą, może i tak nie jest ale co on może ci dać? Masz wszystko co większości kobiet brakuje, mąż dzieci (zdrowe) dach nad głową i jeszcze dylemat.. rób co ci dyktuje rozsądek i serce tylko nie krzywdź przy tym najbliższych, nie jesteś dzieckiem. Jak będzie nawet potrzeba to idź z mężem do poradni małżeńskiej albo w takie miejsce gdzie ktoś może wam pomóc. 27 Odpowiedź przez marena7 2011-11-07 09:38:49 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Znam taką historię: Kobieta, mężatka, matka dwojga małych dzieci zakochała się w innym mężczyźnie. Kochanek deklarował miłość do niej i jej dzieci. Wyprowadziła się z dziećmi do niego. Po kilku miesiącach sielanki stwierdził, że owszem, z nią chce być, ale dzieci go przerastają. Kazał odesłać je do męża, a jeśli nie to niech się wszyscy zabierają. Nie miała już gdzie odejść, mąż nie chciał jej widzieć. Dzieci wróciły do męża, sąd to przyklepał, orzekł rozwód z jej winy, zasądził od niej alimenty dla dzieci. Kobieta została z kochankiem, ale jego okrucieństwo spowodowało, że z miłości został tylko kurz. Wiele sie potem działo, ale to historia nie na temat tego wątku. Opisałam to żeby Cię przestrzec przed pochopnymi decyzjami. Twój kochanek mówi, że stanowisz JEDNOŚĆ ze swoimi dziećmi. W opisanej przeze mnie historii było podobnie, a życie te slowa zweryfikowało. 28 Odpowiedź przez soniqueee222 2011-11-07 10:23:56 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... creativeaurvana napisał/a:Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w tylko, że nie warto inwestować w związki małżeńskie, kobieta, która ma kryzys (mężczyzna również) szuka odskoczni, chwilowego zapomnienia, namiętności, przygody, seksu. Taka znajomość nigdy nie przetrwa, ona albo wróci do męża, albo znajdzie sobie drugi obiekt westchnień. Zresztą, jak można rozpoczynać związek o kłamstw, oszustw, ukrywania się po kątach? Szkoda czasu, a ego i tak w końcu przestanie puchnąć. Dlatego droga autorko, wydaje mi się, że jesteś nie w porządku zarówno wobec siebie, jak i wobec kochanka. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, by ludzie próbowali układać sobie życie raz jeszcze, ale najpierw zamknij jeden rozdział, a dopiero potem zacznij drugi. Pozdrawiam W moim życiu nie ma miejsca na miłość. 29 Odpowiedź przez moonway 2011-11-07 12:43:47 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wielokropek napisał/a:Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie". Co z Twoimi spotkaniami z psychologiem?Korzystałam z pomocy psychologa wielokrotnie. Według psychologa (odwiedziłam kilku, bo chciałam posłuchać opinii kilku różnych specjalistów) my z mężem już dawno jesteśmy po emocjonalnym rozwodzie, i albo się naprawdę rozwiedziemy, albo czeka nas oboje długa indywidualna terapia, gdybyśmy jednak zdecydowali się to połamane naczynie sklejać napisał/a:BabaOsiadła napisał/a:Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej).A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!Ciężko się z tym nie zgodzić!! Twój mąż póki co deklaruje słownie, że chce się poprawić. Ciężko jest na początku pokazać swoje zmiany. Nie krzyczy na Ciebie i nie poniża!! To już jakas zmiana na plus (nigdy nie powinien tego robić nota bene). Cały problem polega na tym, że Ty nadal masz kochanka. Jak Twój mąż ma z nim konkurować. Kochanek = motyle w brzuchu. Mąż = niechęć do jakichkolwiek z czymś takim wygrać... Jak zostawiłabyś w końcu kochanka... myślę że byłoby Ci dużo łatwiej wrócić do męża. Niemniej jednak do tanga trzeba dwojga. Nawet jakby Ci mąż obiecał gwiazdkę z nieba to i tak będzie ten gorszy. Pamiętaj jednak o jednym, że małżeństwo jest na dobre i na było jak było szczęście, miłość, szacunek. Wtedy można było góry przenosić... jak są problemy... to najławiej jest się poddać...No właśnie, jeszcze dwa miesiące temu wszystko byłodla mnie proste - mąż jest dla mnie wredny i znęca się nade mną. Byłam pewna, że nic go już nie zmieni, bo błagalam go kilka lat o zmianę - BEZSKUTECZNIE. Więc byłam pewna tego, że chcę się rozwieść, bo jak długo można żyć wśród wyzwisk i być wiecznie poniżanym? Ale zrobił mi teraz "kuku"... Nagle, z dnia na dzień zaczął się zachowywać jak ZUPEŁNIE INNA OSOBA. Przyznaje otwarcie, że był chamem w stosunku do mnie, że bardzo tego żałuje, i że nigdy więcej nie będzie tak postępował. Więc ja jestem "wstrząśnięta i zmieszana", bo zdarzyło się coś NIEMOŻLIWEGO - przez 15 lat był wredny, a teraz proszę - "książę z bajki"... Przemiana trwa już 3 tygodnie i wygląda wiarygodnie. Tylko ja nie dowierzam, bardzo się boję, że to jakaś "podpucha", że on udaje, bo boi się być sam, że robi to wszystko tylko dla dzieci, a jak zerwę całkowicie kontakt z kochankiem, to on znowu zacznie być "wrednym sobą", a tego to ja już NA PEWNO nie przeżyję. Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim napisał/a:Ale najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz intensywne poszukiwania pracy. Mam nadzieję, że niedługo gdzieś mnie napisał/a:Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści znajomych w jego mieście, którzy go znają. Faktycznie jest sam i żadna dziewczyna się koło niego nie kręci. Mieszka sam w swoim mieszkaniu i jest samodzielny. Wierzę, że byłby dobry dla moich córek, ALE ja przecieżnie mam prawa zabierać córek ich prawdziwemu ojcu. Tu jest w sumie największy problem. Rozwiązaniem byłaby opieka naprzemienna, ale mój mąż i tak zrobi wszystko, żeby mi odebrać córeczki - po to, żeby inny facet nie miał z nimi kontaktu. Bo to są "jego księżniczki i on nigdy nie zgodzi się na tatusia nr 2".maja 84 napisał/a:Nie myslałaś o tym ,by z dziecmi wyprowadzić sie do kochanka, nie ufasz mu?Ufam mu, ale nie chciałam urządzać jumpingu z faceta na faceta. Myślałam o tym, żeby znaleźć pracę, wynająć jakąś tanią kawalerkę niedaleko przedszkola i tam się przeprowadzić z dziećmi. Żeby jakoś od biedy sobie finansowo radzić i wtedy wszystko na spokojnie przemyśleć BEZ męża i BEZ kochanka. Dzieci byłyby na zmianę u mnie,a na zmianę u męża. Tylko boję się, że niepodołam finansowo. BARDZO się boję... I dopiero wtedy albo powrót do męża, albo rozwód i ściągamkochanka do mojego miasta. Teraz te mocne starania męża, żeby wszystko na gwałt naprawić, wywołują u mnie TYLKO agresję i poczucie winy, że on po 15 latach nagle potrafił się zmienić (choć bardzo dużo go to kosztuje), a we mnie coś pękło i nie potrafię wybaczyć, chociaż chcę :-/ Może powinnam zostawic obu i po prostu być SAMA???maja 84 napisał/a:Zastanawia mnie dlaczego poszłaś do osrodka interwencji a nie do kochanka,który traktowal was jako "całość", moim zdaniem oszukiwałaś i jednego i drugiego mężczyznę, mialaś męża, który wiedział o romansie i nie zerwałaś z kochankiem,zwodziłas kochanka a nie bylas gotowa z nim byc, kochanek mial byc tylko facetem do zabawy? A mąż do utrzymyywania Ciebie? Jeżeli bedziesz tak lawirować miedzy tymi facetami w rezultacie stracisz obu, bo nie jesteś uczciwa i w stosunku do męża i w stosunku do poszłam zamiast do ośrodka do kochanka, bo:- mieszka na drugim końcu Polski, a awantura wynikła nagle i musiałam się szybko z trójką dzieci ewakuowac z domu,- nawet gdyby mieszkał w tym samym mieście, to nie wprowadziłabym się do niego przed rozwodem. kaisa_malene napisał/a:A ja się zastanawiam, czy nie lepiej się wyprowadzić samej póki co, ustatkować i usamodzielnić i dopiero wtedy wziąć dzieci pod opiekę. Zanim sąd rozstrzygnie całą sprawę, da wam rozwód, przyzna dzieci (prawdopodobnie Tobie, bo jesteś matką i zostałaś przez męża pobita), Ty zdążysz już choć trochę stanąć na nogi. I właśnie: czemu nie wyślesz dzieci do przedszkola? Mogłabyś wtedy się wyprowadzę bez dzieci, to mój mąż już mi ich nie odda. Mogę o tym zapomnieć. A żeby móc się wyprowadzić z dziećmi, muszę pracować. Koło się zamyka: niezależność = praca... NIGDY nie zostawię dzieci całkowicie u ojca. Mogę się tylko zgodzić na opiekę 84 napisał/a:Jeżeli zostaniesz z mężem to nie ma opcji, kochanek - przyjaciel wspierający slowem, to zero kontaktu z kochankiem, taki przyjaciel nie przejdzie u męża a wszelką próbe kontaktu odbierze jako romans. Jak Ty własciwie chcesz naprawiać ten związek " mając " przyjaciela w kochanku? Po czymś takim nie ma przyjaźni. Jesteś z mężem, juz nigdy nie porozmaiwasz z kochankiem, dasz rade? Jak nie, bierz dzieci i od razu odejdź, po co sie wrócę do męża, to będę miała szlaban na rozmowy internetowe z kochankiem i będę musiała się tego trzymać. Ale NIE wyobrażam sobie dalszego życia bez rozmów z nim :-/ W sumie tylko te rozmowy trzymały mnie ostatnie miesiące "na powierzchni". Widocznie jednak jestem "kobietą-bluszczem", a powinnam być bardziej napisał/a:Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w BARDZO dziękuję Ci za ten post. Nie wiesz, jak dużo dał mi do myślenia. Myślicie, że ja nie miałam wyrzutów sumienia przez te miesiące? Kochanek jest kawalerem i jego rodzina będzie zła, że sobie wziął rozwódkę z trójką dzieci, zamiast stworzyć NORMALNĄ STATYSTYCZNIE rodzinę. Rodzicom jeszcze nic nie mówił, tylko jego najlepszy przyjaciel jest w to wszystko wtajemniczony. I mu się dziwi, ale szanuje jego uczucia. Jestem egoistką, bo zakochałam się w kawalerze? Lepiej byłoły w rozwodniku...nymphe napisał/a:Masz 36 lat i jesteś na rozdrożu nie wiesz co zrobić, to można zrozumieć, ale właśnie jak tutaj jedna netkobietka napisała po co dawałaś sobie robić kolejne dzieci skoro mąż tobą poniewierał i psychicznie cię poniżał??Na zdrowy rozsądek jak ktoś komuś sprawia przykrość jakakolwiek by to niebyła to jest jakiś uraz wewnętrzny do tej osoby i nic już nie jest jak wcześniej ale mi się wydaje że nie było źle , dostawałaś te grosze ale widocznie mało ci było, nie wierzę że nie miałaś na fryzjera czy jakieś kosmetyki czy perfumki. A kiedy ma się troje dzieci na utrzymaniu to trzeba sobie zdawać sprawę że nie na wszystkie przyjemności człowiek może sobie co do rodziny to twoi bliscy nie wierzę żeby ci nie pomogli wiedząc że mąż traktuje cię jak śmiecia! W takich sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś kto się za tobą wstawi, ludzie ...Dwie pierwsze córki miałam planowane, a trzecia to była tzw. "niespodzianka". Przy dwójce pierwszych dzieci jeszcze wierzyłam, że może się jeszcze jakoś poukłada. W trzeciej ciąży przepłakałam 4 miesiące, że będę z nim miała jeszcze jedno dziecko. Miałam depresję. Ale w końcu ogarnęłam się i powiedziałam sobie, że jakoś to przetrwam. Teraz ta najmniejsza, to największy śmieszek w calym domu, takie słoneczko, które rozświetla każdy mrok jednym swoim uśmiechem. Co do wydatków, to dostawałam od męża przez lata faktycznie grosze, które wystarczały TYLKO na jedzenie. O ciuchach/fryzjerze mogłam zapomnieć, chyba, że sama sobie dorobiłam opiekując się dodatkowymi dziećmi w moim domu. To było straszne, to rozdwojenie - na koncie kilka tysięcy na jego gadżety elektroniczne, a z tego 300zł na jedzenie i inne wydatki (tygodniowo). Mam do niego wielki uraz z tego powodu. Takich rzeczy łatwo się nie bliscy wiedzieli, co się dzieje, ale: "taki los kobiety" i "ciesz się, że masz męża, który dobrze zarabia, nie pije, nie bije i dba o dzieci". Nie było z nimi dyskusji :-/ Teraz jest za to afera w calej rodzinie: "on był taaaaki dobry, a ona znalazła sobie kochanka". Tak, bylam tchórzem i rozwiązałam to w beznadziejny sposób, żeby podbudować swoje wątłe i prawie umarłe ego. agau napisał/a:Zresztą, jak można rozpoczynać związek o kłamstw, oszustw, ukrywania się po kątach? Szkoda czasu, a ego i tak w końcu przestanie puchnąć. Dlatego droga autorko, wydaje mi się, że jesteś nie w porządku zarówno wobec siebie, jak i wobec kochanka. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, by ludzie próbowali układać sobie życie raz jeszcze, ale najpierw zamknij jeden rozdział, a dopiero potem zacznij drugi. Pozdrawiam Tak, nie czuję się w porządku, dlatego chciałabym w końcu żyć DOBRZE. Nie wiecie, jak bardzo boli mnie życie w stanie takiego "zawieszenia".DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WYPOWIEDZI, SĄ DLA MNIE BEZCENNE.................................................................................................................................... 30 Odpowiedź przez dorim 2011-11-07 13:48:38 dorim Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-20 Posty: 129 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... trzymam kciuki żebyś znalazła pracę jak najszybciej i podjęła najlepsza dla ciebie decyzjęznalazłam tu wiele komentarzy które cie potępiają za nawiązanie romansu podczas trwania małżeństwa ale czytając twoja historię myślę że wiele kobiet tak by postąpiło ( to oczywiście moje zdanie ) bo każda chce się czuć kochana a nie poniżanaja bym w męża zmianę nie uwierzyła tak lekko jak nie zaryzykujesz, nie przekonasz się............ 31 Odpowiedź przez SzaraMyszka20 2011-11-07 18:36:10 SzaraMyszka20 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2011-02-15 Posty: 1,208 Wiek: 26 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... to mi wytłumaczcie jedno... Kilka razy przewinelo sie zdanie ze maz kocha dzieci. Jakie tu ich dobro jak ponizal zone i robil jej awantury wlasnie w obecnosci dzieci? Ja mysle ze to zwyczajny tyran zaslaniajacy sie wiarą. Jakim trzeba bych ch*** zeby uderzyc kobiete? To zwyczajny despota ktory nie znosi sprzeciwu ani odrobiny samowoli o siebie, Twoje dzieci i tak nie beda szczesliwem jesli dzbanek sie rozstrzaskal i kropelka mu nie przywróci dawnej swietnosci. Znajdz sobie prace, nianke i oznajmij tyranowi ze skoro tak kcoha dzieci to niech zaplaci polowe miesiecznej pensji niani. On postwil warunki to i Ty je postaw. A najlepiej skontaktuj sie z adwokatem i dowiedz sie co mozesz zrobic w tej sytuacji od strony prawnej. Skoro maz pracuje przysluguja Ci alimenty na dzieci chociazby... Możesz podciąć mi skrzydła. Nie są mi potrzebne by latać 32 Odpowiedź przez bella24 2011-11-07 18:55:59 bella24 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 3 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...hmm jezeli nie kochasz meza a tego drugiego nad czym sie zastanawiac???hmm czytalam twoj post ze lzami w oczach i mysla ze u mnie ZACZYNA byc tak samo jak u ciebie i na twoim miejscu zwinelabym sie...nie dalabym mu sie tym ze wierzysz w to ze bedzie inaczej powodzenia i podejmij sluszna decyzje:)trzymam kciuki 33 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 09:19:28 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-08 09:21:31) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Czy myślicie, że jest jakikolwiek sens żyć z mężem pod jednym dachem, jeżeli go już nie kocham i wydaje mi się, że nigdy nie pozwolę na to, aby między nami był jakikolwiek kontakt fizyczny? Teraz nie pozwalam mu się nawet przytulić, bo taki mam uraz do niego. I nie wyobrażam sobie zmiany w tym temacie w przyszłości. Czy warto tak żyć TYLKO DLA DZIECI??? Mąż mówi, że może rok czasu poczekać z seksem, tylko, żebym się z nim nie rozwodziła. Przecież to nie jest normalne??? 34 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-08 09:45:44 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-08 09:46:12) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A co dla Ciebie jest normalne? Jeśli mogę coś doradzić, idź na własną terapię, bo póki co sama nie wiesz, co jest dla Ciebie najważniejszym: czy kasa, czy mieszkanie, czy "dobro" dzieci, czy godność, czy uczciwość. Wszystko Ci się miesza (jeśli jest prawdą to, co napisałaś), a Ty się miotasz. Zadajesz retoryczne pytania. Po co? Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 35 Odpowiedź przez marena7 2011-11-08 10:45:55 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Jesli masz taki uraz do męża, to nie warto tak żyć. Ale odradzam też powierzenie swojego i dzieci losu kochankowi. Co więc zostaje? Chyba niezależność. Możesz? Potrafisz? 36 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 12:59:18 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-08 13:01:04) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... marena7 napisał/a:Jesli masz taki uraz do męża, to nie warto tak żyć. Ale odradzam też powierzenie swojego i dzieci losu kochankowi. Co więc zostaje? Chyba niezależność. Możesz? Potrafisz?tak, doszłam do wniosku, że usamodzielnienie się to jedyne sensowne w tej sytuacji rozwiązanie. Za kilka dni zaczynam pracę i z całych sił postaram się być niezależna finansowo, bo teraz to nawet na głupie podpaski muszę się prosić z poczuciem winy, że coś chcę od niego... Jak będę mieć własne pieniądze, to będę miała bardziej obiektywne spojrzenie na moją sytuację. Choćbym miała oddawać większość mojej wypłaty na opiekunkę, to usamodzielnienie się będzie teraz dla mnie najważniejsze. 37 Odpowiedź przez szejker 2011-11-08 20:08:40 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa ! 38 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 23:58:21 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nas przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ... jestem nieszczęśliwa !Witaj szejker... Twój kochanek tak "po prostu USZANOWAŁ" Twoją decyzję??? Żadnych sprzeciwów? Dziwne to jest dla mnie bardzo. Zastanów się, czy powinnaś zrywać z nim kontakt, jeśli jest dla Ciebie powietrzem. Pozostańcie chociaż przyjaciółmi. Nadal pracujecie razem? A dlaczego nie układa mu się z żoną? 39 Odpowiedź przez daria1968 2011-11-09 17:14:25 daria1968 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-02 Posty: 1,325 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są dzieci. 40 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 17:52:34 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... moonway napisał/a:szejker napisał/a:tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nas przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ... jestem nieszczęśliwa !Witaj szejker... Twój kochanek tak "po prostu USZANOWAŁ" Twoją decyzję??? Żadnych sprzeciwów? Dziwne to jest dla mnie bardzo. Zastanów się, czy powinnaś zrywać z nim kontakt, jeśli jest dla Ciebie powietrzem. Pozostańcie chociaż przyjaciółmi. Nadal pracujecie razem? A dlaczego nie układa mu się z żoną?niestety nadal pracujemy razem , codziennie patrzę na niego i serce mi pęka .... krzycze , płaczę w duchu a na zewnątrz do wszystkich się uśmiecham.....uszanował - tak , chyba tak , po tym jak mu z gruchy ni z pietruchy powiedziałam , że to nie ma sensu , to tylko zapytał się czy to koniec , ja na to , że chyba tak , to tylko stwierdził , że on niczego nie żałuje .... i się rozłączył .....wiem ,że to nie ma sensu ..... bo jak wpadnę to mąż mnie zabije , nie ma dla nas żadnej przyszłości , serce pęka ale chyba nie mam wyboru, nie wiem czy podjęłam dobra decyzję , jeżeli chodzi o rozsadek to napewno tak, jeżeli chodzi o emocje , uczucia, bliskość , to nie..... jestem w kawałeczkach a tego bólu nie da się znieść , i wydaje mi się , że on teraz jest na mnie wściekły, i wiem ,że napewno do mnie się nie odezwie , nie zaczepi , żeby być nadal razem ..... czasami mam chwile , że żałuje tak bardzo swojej decyzji .... tak bardzo ..... z drugiej strony zastanawiam sie po co to zrobiłam ? jak czekam na sygnał od niego , za chwilę myślę , że jednak to był dobry krok .... tylko czasami jest mi tak cholernie przykro , że nawet o mnie nie zawalczy.... czyli co 2,5 roku słuchałam kłamstw od niego ? był aż tak obłudny .... przeciez nawet najlepszy seks w trakcie takiego czasu sie znudzi .....z żoną mu sie nie układa od dawna ( znam kobietę ze sporadycznych spotkań ) typ królowej , wszystko dla mnie poddani ..... no i seks , wspłżyja raz na pół roku i to nie jest tak ,że to się zaczęło ode mnie , ona podobno tak ma , dla niej seks moze nie istnieć .... do tego nałożyło się trochę problemów on liczył na nią ona go zawiodła i to tak bardzo ,że nie potrafijej wybaczyć , nawet po tylu latach .... a sytuacja miała miejsce ok 6 lat temu ..... kocham go bardzo i nie porafię , żeć z nim ani bez niego 41 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 18:00:30 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... daria1968 napisał/a:Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są ,że seks to nie wszystko ale u nas było tak ,że rozmawialiśmy o wszystkim i to całymi dniami , o problemach w domu - ba nawet dawaliśmy sobie rady jak je rozwiązywać , o dzieciach, o pracy , o naszych zainteresowaniach ( on ma hobby i ja też ) , o jego znajomych o moich znajomych o seksie o polityce , o wszystkim ....naprawde było fajnie tylko mi towarzyszyło czasami takie rozdarcie .... którego nie potrafie ukoic niczym , wydawało mi się , ze rozstanie mi pomoże ..... już nie wiem co mam robić , zawsze mi powtarzał , ze tak łatwo to sie go nie pozbędę , ze mnie nigdy nie puści od siebie .... a tak łatwo pozwolił mi odejść , jestem głupia .... 42 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 18:20:49 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są ,że seks to nie wszystko ale u nas było tak ,że rozmawialiśmy o wszystkim i to całymi dniami , o problemach w domu - ba nawet dawaliśmy sobie rady jak je rozwiązywać , o dzieciach, o pracy , o naszych zainteresowaniach ( on ma hobby i ja też ) , o jego znajomych o moich znajomych o seksie o polityce , o wszystkim ....naprawde było fajnie tylko mi towarzyszyło czasami takie rozdarcie .... którego nie potrafie ukoic niczym , wydawało mi się , ze rozstanie mi pomoże ..... już nie wiem co mam robić , zawsze mi powtarzał , ze tak łatwo to sie go nie pozbędę , ze mnie nigdy nie puści od siebie .... a tak łatwo pozwolił mi odejść , jestem głupia ....piszcie do mnie wtedy jest chyba łatwiej 43 Odpowiedź przez dorim 2011-11-10 15:15:01 dorim Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-20 Posty: 129 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejkerżyczę ci szczęścia i trzymam kciukitwoja historia mnie wzruszyła i jest w niej troszkę z mojego życia jak nie zaryzykujesz, nie przekonasz się............ 44 Odpowiedź przez vikita 2011-11-10 16:01:41 vikita Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-25 Posty: 167 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... moonway napisał/a:Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim piszesz, że bardzo kochasz nowego partnera. W realu widzieliście się tylko kilka razy... myślę, że to nie jest wystarczające aby określić swoje uczucia... Mówisz, że dużo rozmawiacie, ale te "net rozmowy" nie pokażą Ci prawdziwego oblicza drugiej osoby. Moim zdaniem, kochasz wyobrażenie o człowieku różnym od męża, a nie znajomi znają tego mężczyznę z ulicy. Zastanów zaś do męża - trafiłaś na oprawcę, postaraj się o rozwód lub separację dla własnego dobra. On się nie zmieni. 45 Odpowiedź przez Ancia31 2011-11-10 17:07:19 Ancia31 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-25 Posty: 111 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Czytając tą historię to tak jakbym czytała o sobie o swoim małżenstwie. róznica taka ze kocham i kochalam przed slubem nie meza a kogos innego nie zdradzilam nigdy chociaz czasami z tesknoty kto wie..... poki co walcze o rozwod po tym bede myslala o mojej miłosci ze wzgledu na dziecko nie chce aby cierpialo po rozwodzie bede miala prace niezalezna moge szukac szczescia ale nie teraz kiedy wszystko wrze...... 46 Odpowiedź przez szejker 2011-11-10 19:56:13 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... vikita napisał/a:moonway napisał/a:Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim piszesz, że bardzo kochasz nowego partnera. W realu widzieliście się tylko kilka razy... myślę, że to nie jest wystarczające aby określić swoje uczucia... Mówisz, że dużo rozmawiacie, ale te "net rozmowy" nie pokażą Ci prawdziwego oblicza drugiej osoby. Moim zdaniem, kochasz wyobrażenie o człowieku różnym od męża, a nie znajomi znają tego mężczyznę z ulicy. Zastanów zaś do męża - trafiłaś na oprawcę, postaraj się o rozwód lub separację dla własnego dobra. On się nie jeżeli chodzi o męża to ja też uważam ze powinnaś go zostawić on sie nie zmieni to taki charakter , jak nawet bedzie dobrze jakiś czas to w koncu cos w nim pęknie pod wpływem chwili i jeszce Ci krzywde zrobi...co do kochanka to wiem z autopsji , ze ludzie czasami znaja sie 5 lat i nic z tego nie ma , a czasami o miesiacu znajomości biorą ślub i żyją długo i szczęśliwie....jezeli jestes pewna faceta ( a tak naprawde nigy nie będziesz czy będziecie żyli razem 10 lat czy trzy miesiące ) i wszystko zależy od Ciebie zrób cos i nie zmarnuj swojego szczęścia ( tak jak zrobiłam to ja - bo watpliwości itp.....) amiętaj życie jest tylko jedno .... a im wczesniej to zrobisz to i dla dzieci lepiej , jak są małe szybko zaakceptyją nowe życie bez zbednych żali, bo poprostu są małe i szybko sie zaaklimatyzuja i pogodzą z nowa sytuacją .....jeżeli nic nie zrobisz - jak spędzisz swoje życie , u boku męża i dorastajacych dzieci dzień w dzień , zastanawiając sie co by było gdyby .... jak długo będziesz cierpieć rozważając tysiac możliwości .... ? to jest twoja wizja życia .....miej w nosie co wszyscy pisza o kochankach , że go nie znasz itp .... byc moze , ze maja rację ale czy swojego męża tak dobrze znałaś ? urodziłaś mu dzieci i co ? okazał się taki cudowny dla Ciebie ? nigdy nie jesteśmy w stanie prześwietlić drugiego człowieka ani prawowitego męża ani przyjaciół ani kochanków .... oczywiście musisz mieć świadomość , ze gdy przychodzi dzień powszedni rodza sie problemy , troski ale jak jest uczucie łatwiej je znieść ... a teraz tez masz problemy dnia codziennego i co znosisz je z mężem którego nie kochasz , który Cie nie kocha , i nie potrafi uszanować .Porozmawiaj poważnie z kochankiem , ułóżcie plan jak wszystko zorganizować , przemyślcie całą sytuacje na chłodno z tysiącem rozwiązań , obgadajcie 500 razy, tak aby nadchodzace problemy i mało przyjemne sytuacje nie popsuły relacji między Wami i do dzieła ...a tak naprawde w najgorszym przypadku to poprostu bedziesz WOLNA !!!!!! 47 Odpowiedź przez daria1968 2011-11-12 22:46:32 daria1968 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-02 Posty: 1,325 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna... 48 Odpowiedź przez szejker 2011-11-14 22:06:48 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ? 49 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-14 22:50:43 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ?Szejker, lepiej jest kochać krótko niż nie kochać wcale. Cierpienie zawsze mam towarzyszy, ale przecież to wspaniałe, że przeżyłaś cudowne 2,5 roku. O ileż Twoje życie byłoby uboższe, gdyby nie ta miłość. 50 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 16:39:10 Ostatnio edytowany przez szejker (2011-11-15 16:44:52) szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ?Szejker, lepiej jest kochać krótko niż nie kochać wcale. Cierpienie zawsze mam towarzyszy, ale przecież to wspaniałe, że przeżyłaś cudowne 2,5 roku. O ileż Twoje życie byłoby uboższe, gdyby nie ta na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego .... 51 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-11-15 19:04:18 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Oszukuje żonę,będzie oszukiwał Ciebie...tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką ,(...)dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....szejker - Ty kpisz czy o drogę pytasz?Chyba już otrzymałaś odpowiedź?I dlaczego uważasz, że ma Ci być lżej lub łatwiej? Nie słyszałaś, że na cudzym nieszczęściu swego szczęścia się nie zbuduje? To masz nauczkę i przyjm ją na klatę. Pluń na niego i zajmij się tym by TWOJE życie sprawiało Ci radość i satysfakcję "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 52 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-15 19:32:51 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:wiesz na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....Trudno powiedzieć czy byłaś zabawką, raczej nie bo 2,5 roku to dość długi okres. Nie planowaliście wspólnego życia, więc nawet nie rozmawiając o tym, chyba liczyliście się z tym, że prędzej czy później będziecie musieli czy chcieli to zakończyć. Aż dziwne, że tak długo udało się Wam to utrzymać w nieco inaczej przeżywają takie sytuacje, sądzę że podejmując decyzję nadszarpnęłaś jego poczucie męskości. Duma nie pozwala mu na okazywanie tego co czuje, zreszta co czuje wie tylko on sam. 53 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 19:52:01 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Anhedonia napisał/a:szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Oszukuje żonę,będzie oszukiwał Ciebie...tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką ,(...)dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....szejker - Ty kpisz czy o drogę pytasz?Chyba już otrzymałaś odpowiedź?I dlaczego uważasz, że ma Ci być lżej lub łatwiej? Nie słyszałaś, że na cudzym nieszczęściu swego szczęścia się nie zbuduje? To masz nauczkę i przyjm ją na klatę. Pluń na niego i zajmij się tym by TWOJE życie sprawiało Ci radość i satysfakcjęmasz rację i to w 100%, tylko to nie ja to wszystko zaczęłam - wiem to , żadne wytłumaczenie ... dałam sie zwieść i wkręcić .... mam nauczkę i to taka , że cho cho .... myślę , ze jak przestanie bolec i ochłonę inaczej na to wszystko spojrzę , przyjme na klatę , i masz racje nie będe sie załamywac niedługo czekaja mnie powazne zawody skupie sie na tym , a juz chciałam zrezygnować !, bede walczyć o swoje lepsze jutro .... a on niech robi co chce .... najbardziej boli mnie chyba fakt , ze tak łatwo dałam sie nabrac facetowi ..... czuje sie wykorzystana ..... ale nauczka na przyszłość .... dzięki ... chyba popadam w paranoję raz jestem zła na niego i myśle sobie ,że tak naprawdę nie zasługuje na mnie , a zaraz tesknię ... 54 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 20:02:11 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:wiesz na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....Trudno powiedzieć czy byłaś zabawką, raczej nie bo 2,5 roku to dość długi okres. Nie planowaliście wspólnego życia, więc nawet nie rozmawiając o tym, chyba liczyliście się z tym, że prędzej czy później będziecie musieli czy chcieli to zakończyć. Aż dziwne, że tak długo udało się Wam to utrzymać w nieco inaczej przeżywają takie sytuacje, sądzę że podejmując decyzję nadszarpnęłaś jego poczucie męskości. Duma nie pozwala mu na okazywanie tego co czuje, zreszta co czuje wie tylko on planowaliśmy nic , masz rację - ja nigdy nie poruszałam tego tematu , bo nie chciałabym , żeby dla mnie zrezygnował z rodziny , myślę , ze do pewnych decyzji trzeba dojrzeć - czy z mojej strony czy z jego ...wiesz co madra jesteś - dziekuje Ci za posty ; byc moze ubodłam jego dumę , ale przeciez jak sie kocha , to mozna bez ujmy dla dumy , zadać proste pytania ? prawda ? wiem ,ze to głupie ale miałabym takie poczucie , ze nie tylko mi zależało na tym związku, a tak wszystko poszło na marne , całe ryzyko , nasze przywiązanie do siebie , cały związek ....wiem , ze powiecie , ze co to związek - kradziony czas , kradzione chwile .... ale jednak byliśmy razem , lub chociaż ja z nim byłam a on sie bawił..... odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ? 55 Odpowiedź przez marena7 2011-11-15 20:09:57 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa !Nie rozumiem Cię Szejker. Po co Ci to wszystko? Mąż patologiczny zazdrośnik, zmienia Twoje zycie w piekło, a Ty zamiast się z nim rozstać bawisz się w romansową myslę, że niektóre kobiety lubią takie historie rodem z brazylijskiej telenoweli ze sobą w głównej roli uciśnionej seniority. I teraz zamiast twardo stanąć na ziemi i zrobić porządek ze swoim zyciem, bo masz tylko jedno, tkwisz w żałobie po romansie, który był niczym innym jak tematem zastępczym. 56 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-11-15 20:12:42 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:... tylko to nie ja to wszystko zaczęłam - wiem to , żadne wytłumaczenie ... chyba popadam w paranoję raz jestem zła na niego i myśle sobie ,że tak naprawdę nie zasługuje na mnie , a zaraz tesknię ...Nie ma znaczenia, kto to wszystko zaczął. Ważne, że krzywdził. Masz rację - nie zasługuje ani na Ciebie ani na nikogo, bo "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę". To człowiek bez skrupułów, myślący tylko o sobie, zawsze będzie ranił jeśli się nie zmieni, a po co ma się zmieniać jak mu tak wygodnie?Nie warto za kimś takim tęsknić. Dobrze, że czynisz kroki by wzbogacić własne życie i odciąć się od toksyny. Powodzenia "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 57 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-15 20:16:02 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ?a czujesz się jak wróg?Myślę, że on sam nie wie jak ma się w tej sytuacji zachowywać, a może inaczej nie umie. Utrzymywaliście to w tajemnicy jak byliście razem, teraz wasze uczucia, jakiekolwiek są, też nie mogą być dostrzeżone przez innych. Widzisz, jednym z uczuć po zakończeniu każdego związku jest ulga. Kochaliście się, ale okłamywaliście rodziny. Miłośc z takimi ograniczeniami jak wasze jest trudna. Po zerwaniu na pewno poczułaś ulgę, że już nie kłamiesz. On też. 58 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 21:21:27 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... marena7 napisał/a:szejker napisał/a:Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa !Nie rozumiem Cię Szejker. Po co Ci to wszystko? Mąż patologiczny zazdrośnik, zmienia Twoje zycie w piekło, a Ty zamiast się z nim rozstać bawisz się w romansową myslę, że niektóre kobiety lubią takie historie rodem z brazylijskiej telenoweli ze sobą w głównej roli uciśnionej seniority. I teraz zamiast twardo stanąć na ziemi i zrobić porządek ze swoim zyciem, bo masz tylko jedno, tkwisz w żałobie po romansie, który był niczym innym jak tematem ten temat zastepczy pozwolił cieszyc mi się życiem przez ponad 2 lata .... i nie mam nic poza tematem zastepczym .... 59 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 21:43:23 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ?a czujesz się jak wróg?Myślę, że on sam nie wie jak ma się w tej sytuacji zachowywać, a może inaczej nie umie. Utrzymywaliście to w tajemnicy jak byliście razem, teraz wasze uczucia, jakiekolwiek są, też nie mogą być dostrzeżone przez innych. Widzisz, jednym z uczuć po zakończeniu każdego związku jest ulga. Kochaliście się, ale okłamywaliście rodziny. Miłośc z takimi ograniczeniami jak wasze jest trudna. Po zerwaniu na pewno poczułaś ulgę, że już nie kłamiesz. On co z ta ulga to tak naprawde nie wiem czy ja odczułam , wiem ,ze jestem okropna piszac to co teraz napisze ale nie odczuwałam wyrzutów sumienia , i on tez nie - nie raz rozmawialiśmy o tym , rozstrzasalismy ten temat na kawałki pierwsze ... oczywiście co do naszych uczuc teraz , to usmiecham sie przez łzy , zaciskam zęby i staram sie funkcjonować tak aby otoczenie nic nie widziało , i chyba przez to jeszce bardziej cierpię , bo nawet wypłakac sie nie mogę . dzięki WAM przynajmniej moge sie wygadać , i wiem , ze pisze czasami głupoty ale moje emocje , uczucia oszalały , sa tak sprzeczne , ze sama ich nie rozumiem.... masz racje - taka miłość jest trudna , nigdy nie sądziłam , ze kiedykolwiek znajde sie w takiej sytuacji , nikomu nie życzę , myslę , ze kochanki - tez kobiety z uczuciami - są i bedę w pewnym sensie ofiarami swoich uczuć , a faceci ? faceci znowu górą .... oni najwiecej korzystaja , dostają i najmniej cierpią .... czy w ogóle sa na świecie normalni faceci , pełni ciepła uczuć ? czy tylko ja mam takiego pecha , daleko posunięta głupotę , ze nie potrafie wybrac tego jedynego, prawdziwego kochanego.... poszukuję ciepła i miłości a nabieram się na ułudę .... 60 Odpowiedź przez moonway 2011-11-20 03:12:22 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-20 03:15:02) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A u mnie teraz tak: Pracuję, mam w końcu jakieś swoje - nie za duże, ale SWOJE pieniądze, co daje mi ogromną satysfakcję. Mąż próbował przez te dni (bez skutku) zbliżyć się do mnie. Ja byłam dla niego jak głaz, nawet nie chciałam z nim rozmawiać, ale on nie dawał mi spokoju - zalewał mnie codziennie kilkugodzinnymi potokami słów. Próbował reanimować jakoś nasze małżeństwo. A mi go tylko było żal. I cierpiałam okrutnie, że nawet jakbym chciała, to nie potrafię do niego wrócić - tak wielką mam psychiczną mąż powiedział, że mam wycofać z sądu sprawę o znęcanie psychiczne i ekonomiczne (założyłam mu sprawę miesiąc temu, złożyłam zeznania na policji i dołączyłam dowody w postaci nagrań), a jak nie, to się rozwodzimy, bo to wszystko nie ma sensu. Ja nie chcę się w ten sposób na nim mścić, tylko, że to będzie na potencjalnym rozwodzie jedyny dowód, że rozpad naszego małżeństwa nastąpił wcześniej, czyli przed poznaniem kochanka, a nie przez niego. Mam ogromny mętlik w głowie. Może powinnam mu odpuścić?Kochanek nadal czeka "odstawiony na półkę", aż najpierw zrobię sobie porządek w mojej własnej głowie. Utrzymuję z nim sporadyczny internetowy kontakt. On kocha i cierpi, ale wiernie czeka. A ja się pogubiłam całkiem. Nie wiem, co powinnam zrobić... Momentami czuję się jak w jakimś kiepskim thrillerze...
Żona kibicuje mu w znalezieniu pracy, dla własnego dobra. —Boję się myśleć co będzie, gdy przyjdą ferie i jak co roku będziemy chcieli pojechać na narty. Skończy się tak, że pojadę z dziećmi sama. Jego zranione ego chwilami doprowadza mnie do szewskiej pasji. Jak go znam to pewnie pewnie zostanie w domu - mówi.
fot. Adobe Stock, Andriy Petrenko Odkąd związałam się z Sebastianem, nie mogłam znieść myśli, że jakaś baba mogłaby mi go ukraść. Ta wizja mnie prześladowała i zabijała całą moją radość życia. To była obsesja. Czasami Sebastian tłumaczył: – Kochanie, nie masz powodów do zazdrości. Jesteś jedyna. Innym razem się wściekał: – Zrób z tym coś! Nie jestem twoim niewolnikiem! – Przecież ja cię kocham! – tłumaczyłam się z płaczem. – To wszystko z miłości… – Mam gdzieś taką miłość! Powinnaś się leczyć! – krzyczał. Obiecywałam, że się poprawię i już nie będę urządzać mu scen. Jednak dobrze wiedziałam, że jeśli choć raz spojrzy na jakąś inną babkę albo spóźni się do domu 5 minut, znów oszaleję… Nie potrzebuję mieć twardych dowodów Zawsze tak było. Najpierw skurcz żołądka. Tak mnie ściskało w dołku, że prawie mdlałam. Potem zasychało mi w gardle, serce biło gwałtownie, a w głowie trwała gonitwa myśli: „Czyli jednak kogoś ma! Jakaś małpa kradnie mi chłopaka! Nie oddam! Prędzej zabiję oboje, niż pozwolę, żeby byli szczęśliwi!”. Nie muszę mieć żadnych twardych dowodów. Wystarczy, że sobie coś uroję. Jakiś czas temu wdarłam się do lecznicy, gdzie mój narzeczony pracował jako fizykoterapeuta, i wytargałam za włosy dziewczynę, która, jak mi się wydawało, na niego leciała. Ledwo mnie od niej oderwali. Później się okazało, że ta pracująca w recepcji biedaczka była Bogu ducha winna… Dała się przebłagać i nie wniosła żadnej skargi, lecz wiem, że Sebek i tak najadł się wstydu. Po tym zdarzeniu zagroził mi, że jeśli jeszcze raz mnie poniesie – koniec z nami. Tymczasem pewnego wiosennego dnia ta recepcjonistka znów do niego zadzwoniła… Chodziło o zmianę godziny zabiegów, bo jakiś pacjent nie mógł dojechać na czas. Przypadkiem usłyszałam, jak Sebek się z nią umawia i śmieje. – Super – powiedział. – To jeszcze kawę zdążymy wypić! To mi wystarczyło… W jednej chwili ogarnęła mnie niewysłowiona wściekłość, ale udawałam, że wszystko w porządku. – Z kim gadałeś? – zapytałam niewinnym tonem. – Z recepcją – odparł spokojnie. – Marzena prosiła, żebym był o czwartej. Ktoś się spóźni. Sebastian zawsze bierze prysznic i używa wody kolońskiej, kiedy idzie do pracy, lecz tym razem robił to dłużej i staranniej. Tak mi się przynajmniej wydawało. – Mogę dziś wrócić później – zakomunikował mi tuż przed wyjściem. – Mam jeden zabieg ekstra. Nie czekaj z kolacją Patrzyłam przez okno, jak wyjeżdża z parkingu. Przez chwilę miałam wrażenie, że na przednim siedzeniu dla pasażera, tym obok niego, ktoś siedzi. W jednej chwili wyprysnęłam z domu jak z katapulty. W kapciach zbiegłam na dół, ale samochód Sebastiana już znikał za skrzyżowaniem. I wtedy… W głowie zaczął mi się wyświetlać znajomy film: mój Seba i jakaś baba tylko czekają, żeby mnie zdradzić. Spiskują pod moim nosem. Nie dam się! Narzuciłam płaszcz i pojechałam taksówką do lecznicy. Wysiadłam nieco dalej. Zadzwoniłam, chcąc sprawdzić, czy Seba mnie nie okłamuje i rzeczywiście jest w pracy. Udawałam pacjentkę, która chce się umówić na zabieg. Dowiedziałam się, że pracuje do Czyli zgodnie z planem! To niby dlaczego mam „nie czekać z kolacją”?! Już ja mu pokażę! Teraz miałam przed sobą kilka godzin czekania... Najpierw siedziałam w kawiarni i układałam plan zemsty. Później poszłam do marketu i w dziale chemii kupiłam, co trzeba. Stamtąd dotarłam na postój taksówek. Wybrałam ciemny, stary samochód. Ostatnią godzinę spędziłam, obserwując wyjście. – Warto się tak poświęcać? – spytał taksówkarz, któremu powiedziałam, że dużo zapłacę, tylko ma o nic nie pytać. – Nie pana interes! Mam szukać innej taksówki? – burknęłam. Zamknął się, ale wyczułam jego niechęć. Potem zeznawał, że byłam w jakiejś furii i że bardzo źle mi z oczu patrzało. Seba wyszedł punktualnie. Sam. Wsiadł do swojego auta Miałam nadzieję, że pojedzie prosto do domu, ale nie. Skierował się w przeciwną stronę. Stanął przed niedużym domem, prawie na przedmieściu. Chyba go oczekiwano, bo furtka się otworzyła zaraz po tym, jak zadzwonił domofonem. Na progu stała młoda blondynka... Odczekałam pół godziny, specjalnie, żeby ich przyłapać na gorącym uczynku. Zapłaciłam za kurs, wysiadłam z taksówki i podeszłam do furtki. Drżącą dłonią zadzwoniłam, cały czas trzymając drugą rękę w kieszeni. Drzwi otworzyła blondynka. – Pani w jakiej sprawie? – spytała jak gdyby nigdy nic. Miałam ochotę ją udusić. Powiedziałam, że jestem z sanepidu, bo tylko to przyszło mi do głowy. Blondynka wcale się nie zdziwiła. Wpuściła mnie. – Chcę rozmawiać z Sebastianem. Niech pani nie kłamie, że go tu nie ma, bo wiem, że jest! – Po co mam kłamać? – zdziwiła się i zawołała: – Seba! Ktoś do ciebie. Chodź tutaj! Jak ona się do niego zwraca! Od razu widać, co ich łączy… Mój narzeczony wyszedł z pokoju. Był w koszulce na ramiączkach i wyglądał na zmęczonego. Jeśli dotąd miałam wątpliwości, czy mnie zdradza, to właśnie się ich pozbyłam. – Co ty tu robisz? – zdążył jeszcze zapytać, zanim chlusnęłam mu w twarz żrącym płynem, który kupiłam w supermarkecie. „Bezwzględnie chronić oczy i i usta!” – napisane było na opakowaniu. Oblałam Sebka raz, potem drugi, bo się zasłaniał, a ja chciałam mu zrobić krzywdę. To świadczy na moją niekorzyść. Bo nie działałam w afekcie, tylko wszystko zaplanowałam z zimną premedytacją. I doskonale wiedziałam, co robię. Tak właśnie stwierdził potem prokurator. A co ja mogłam mu na to powiedzieć? Że to nie ja byłam, tylko jakaś oszalała z zazdrości wariatka?! Ciągle pytają na przesłuchaniach, czy nie przyszło mi do głowy, że dla Sebastiana może się to skończyć ślepotą, kalectwem. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że tak, wiedziałam. Teraz strasznie żałuję, ale wtedy chciałam, żeby go bolało, żeby cierpiał jak ja! Żeby się przekonał, jak to jest być ukaranym za kłamstwo… Potem przeżyłam szok. Choć długo do mnie nie docierało, kiedy mi powiedzieli, że Sebek wcale nie kłamał. To wszystko były moje urojenia... Nigdy nikogo aż tak bardzo nie kochałam Podobno przyjechał wówczas do swojego kumpla, którego syn miesiąc wcześniej okropnie się połamał na nartach i po zdjęciu gipsu potrzebował rehabilitacji. Ten kolega był wtedy w domu, a jego żona otworzyła mi furtkę, bo pomyślała, że kontrola sanepidu ma jakiś związek z pobytem ich syna w szpitalu. Do głowy jej nie przyszło, co chcę zrobić. Była kompletnie zszokowana. Nawet wtedy, gdy Seba już krzyczał i słaniał się z bólu, ona stała jak słup soli. Dopiero jej mąż wypadł z pokoju syna i wezwał pogotowie i policję. Bardzo szybko przyjechali, a ja nie zamierzałam uciekać. Mój adwokat twierdzi, że miałam ograniczoną poczytalność, Tylko czy sąd w to uwierzy? Na sprawę doprowadzą mnie z aresztu. Nie wiem, czy zobaczę Sebę. Podobno nadal jest w kiepskim stanie. Ma wyraźne blizny na twarzy i szyi, a także mocno poparzone ręce. Kto wie, czy będzie mógł wrócić do pracy… Teraz ciągle rozmawiam z więziennymi psychologami. Pytają, co mną kierowało. Czy pamiętam swoje emocje w tamtym momencie? Badali mnie nawet psychiatrzy. A ostatnio przyszedł tutejszy kapelan. Nie jestem wierząca, ale zgodziłam się na jego wizytę, bo było mi wszystko jedno. On też pytał, czy mi lżej po tym, co zrobiłam. I powiedział, że zazdrość to straszna choroba. – Chyba miłość! – odparłam. – Naprawdę myślisz, że kochasz tego biedaka? – spytał. – Kocham. I to bardzo! – zapewniłam go żarliwie. – I z miłości prawie go oślepiłaś i skazałaś na ból? Mówisz, że kochasz, a chciałaś, żeby cierpiał? – spytał cicho. Nie rozumieją mnie. Nigdy nikogo nie kochałam tak jak Sebastiana. Gdyby mnie zostawił, umarłabym chyba. Więc nie mogłam do tego dopuścić. Nie mam przyjaciółek; koleżanki mówią, że jestem skryta i podejrzliwa. Nie lubię gadać o sobie, więc pękałam od złych myśli. Może gdybym się komuś wyżaliła, byłoby mi łatwiej? Z mamą nigdy się nie dogadywałam. Wciąż tylko słyszę, że jestem starą panną, bo wybrzydzam. A mnie po prostu faceci rzucali! Odkąd siedzę w areszcie, mama nawet mnie nie odwiedziła. Pewnie jest wściekła, bo najadła się przeze mnie wstydu. Zawsze się bała, co ludzie powiedzą Chciałabym dostać wysoki wyrok. Bo do czego bym wróciła? I po co mi wolność bez Seby? Skończyłam dwadzieścia siedem lat. Na niczym mi nie zależy. Czytaj także:„Mąż odszedł, a dzieci miały pretensje do mnie. Ale najbardziej zabolało mnie zachowanie koleżanki”„Córka traktuje mnie jak bankomat, a zięć jak śmiecia. Marzę, by się rozwiodła - wolę jej łzy, niż swoje”„Nie podobał mi się wybranek córki, więc uknułam intrygę z jego byłą żoną. Udało mi się rozbić ten związek” PROSZĘ POMUSCIE MOZE WIECIE NIGDY NIE PROSZĘ O POMOC ALE TYM RAZEM BARDZO PROSZĘ . Mam z partnerem dziecko wyszedł z więzienia niedawno jak mały się urodził poszedł siedzieć mały w czerwcu będzie miał 3 lata partner na początku był taki ze spędzał że mną czas itd teraz traktuje mnie jak śmiecia siedzi cały czas w telefonie jedzie o 10/11wraca 1/2/3 rano siedzi cały czas z
8 lat mieszkam z żoną, dorosłą córką i niepełnoletnim synem w mieszkaniu mojej mamy, która całkowicie ponosi wydatki mieszkaniowe (ok. 150 zł miesięcznie na osobę).W 2003 r żona uzyskała odemnie sądownie almenty po 200zł miesięcznie na syna i 200 na córkę, z tym, że na córkę do 2004r i wytoczyła od razu egzekucję, która do tej pory jest dorywczo bardzo mało zarabiam i zaspokajam w ramach swoich możliwościna bieżąco potrzeby syna i tej chwili żona wytoczyła mi sprawę karną o uporczywe uchylanie się od płacenia pytanie:Czy mogę coś zrobić, aby kwoty wydatków mieszkaniowych ponoszonych przez moją mamę na synai córkę mogły być potraktowane jako alimentowanie za mnie dzieci?Jak spowodować, by wydatki mieszkaniowe mojej mamy za moją żonę, których pokrywaniażona odmawia od 8 lat zostały uznane za kwoty, które żona otrzymała od mojej mamy bez pokwitowania i też służą alimentacji?Nie wiem również czy mogę tego typu wnioski stawiać podczas tej rozprawy karnej, czy muszę wytaczać jakieś powództwo cywilne, czy proszę o pomoc i z góry dziękuję.
Tłumaczenia w kontekście hasła "Ona traktuje mnie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Ona traktuje mnie jak brata, a ty traktujesz ją jak śmieci.
Dzień dobry! W związku z tym, że są z nami nowe osoby (SERDECZNIE WITAM! ), a temat jest ciągle aktualny i mam wiele pytań dot. rozstań z toksykami, odświeżam temat sprzed ponad roku (Aaaa! jak ten czas pędzi!)… Do rzeczy!Dziś temat praktyczny – to w czym wspieram na co dzień czyli rozstanie, a dokładniej rozstanie z toksyczną osobą i jej dalszy wpływ na Twoje życie…Brrrrr…Ci co znają temat z autopsji – już po przeczytaniu powyższego zdania mają podniesione ciśnienie, prawda? Problem jest niestety bardzo częsty… Toksyczny związek – nie taki prosty do rozpoznania Gdy masz toksyka w domu samo zrozumienie tego, że jesteś uwięziona w jego matni trwa często bardzo długo…Następnie skuteczne uwolnienie się od niego i rozpoczęcie życia na własnych warunkach to też często droga przez mękę, bo toksyk jako mistrz manipulacji utrudni Ci ją jak tylko może. Dlaczego?Bo wbrew jego zapewnieniom nie kocha Ciebie, tylko życie z Tobą – swoją ofiarą, a jednocześnie lekarstwem na jego wszelkie frustracje życiowe. Ot taki bezbronny worek do „bicia” (niekoniecznie fizycznego), zniewolony w czterech ścianach i obrazku „szczęśliwej rodzinki”…Ok, udało Ci się uwolnić i wygrywasz nowe życie. Super! Wszystko wygląda inaczej!Masz energię do życia i chce Ci się chcieć. W końcu nikt Cię nie dołuje, nie podcina skrzydeł, nie wbija noża w plecy, nie traktuje jak śmiecia, by następnego dnia uważać Cię za królową świata i tak co 2 dni jak wańka-wstańka… Jak nie macie wspólnych dzieci to powyższy happy end jest na wyciągniecie ręki… ale gdy dzieci jednak są to nie jest tak różowo…Co prawda uwolniłaś się od typa i z nim nie mieszkasz, ale toxic boy nie jest głupi – to najczęściej są cwane strategii i działa na nowo. Tym razem pretekstem do kontaktów i uprzykrzania Ci życia jest pozorna „troska” o dziecko. Zaczynają się niezliczone telefony i smsy z pytaniem o tym co z dzieckiem (oczywiście wcześniej miał je w d…), żądania informowania go za każdym razem o tym gdy jedziesz z nim za miasto, codzienne prośby o zdjęcie dziecka , dobijanie się do drzwi poza terminami kontaktów pod wyimaginowanym powodem, czy zgłoszenia na policję tego, że podobno porwałaś dziecko…Jest tego dużo więcej, ale wspomnę jeszcze o chorej zazdrości – „weryfikacji” i prewencyjnym odstraszaniu Twoich nowych partnerów , często związanym z anonimowym szkalowaniem ich lub Ciebie w internecie lub ich miejscu zamieszkania – oczywiście wszystko w trosce o „dobro dziecka”… Drogie Panie, aby nie było, toksyczność nie ma płci Bardzo dobrze znam przypadek gdy to kobieta, była żona, niepotrafiąca przepracować rozstania, po kilku latach od niego, ciągle żyje życiem byłego męża i regularnie mu je zatruwa. Śledzi jego małe sukcesy i nie mogąc pogodzić się z nimi stara się mu zaszkodzić. Wykorzystuje też przewagę jaką ma jako rodzic wiodący i wdrożyła alienację rodzicielską. Ciągle wzbudza w tym panu poczucie winy, a gdy tylko wg niej coś mu się nie uda to od razu następuję stwierdzenie „a nie mówiłam, przecież zawsze byłeś do niczego”. Wszystko to jest typowe dla toksyka i jest rewanżem, za to, iż ten pan wyszedł z toksycznej relacji, i że ma życie po życiu…A pamiętajcie, że takie wyjście jest jedyną szansą na to, aby ratować własne, ale i dzieci życie, gdyż dorastanie w toksycznej rodzinie zatruwa także ich przyszłe dorosłe życie. Dzieci z takich związków powielają zachowania toksycznego rodzica, o czym ten sobie nie zadaje sprawy bo dla niego ważne są tylko jego interesy. Jak w słowach piosenki Queen „I want it all and I want it now” – nieważne jakie będą tego skutki i jakie jest zdanie tego mechanizm…Wszystkie te zachowania toksyka mają jeden cel – służą temu, aby w dalszym ciągu Cię kontrolować. Niestety toksycy to ludzie, którzy nie rozumieją, że ich wolność kończy się tu gdzie zaczyna się Twoja jesteś wolna i jesteś pełna energii nawet jak masz tysiąc zadań, ale gdy tylko na wyświetlaczu telefonu zobaczysz imię tego typa to od razu odechciewa Ci się wszystkiego…Czy to się kiedyś zmieni? Wszystko zależy od problemu psychicznego danego osobnika, który oczywiście to Tobie zarzuca wszelkie winy i powody, dla których jest między wami – jak to on nazywa „konflikt”. Tak więc samonaprawa rzadko następuje, częściej lekarstwem na Twoje troski jest poznanie przez delikwenta nowej ofiary… Twój zysk, jej strata… niestety tak to działa…Dopóki to nie nastąpi, jedyny sposób na to, aby nie dać się toksykowi to nie grać w grę na jego zasadach i nie dać się mu zawstydzić… nie tańczyć jak on Ci zagra…Ignorować zaczepki, poznać swoje prawa, a gdy dochodzi do ich naruszenia podejmować odpowiednie kroki prawne – też w ramach spraw karnych Bardzo często chłodzi to zapędy takiego osobnika, szczególnie jeśli obawia się, iż jego pracodawca dowie się o ciążących na nim zarzutach…Uffff koniec ——————————————- Co o tym myślicie? Znacie przypadki takich toksycznych postaw? No i czy chcecie wiedzieć jak można prawnie i skutecznie walczyć z takim zatruwającymi zachowaniami, bo jak pisałem da się Napisać o tym posta? No i czy doczytałyście do końca?
So1sI.
  • jaun5fdc25.pages.dev/37
  • jaun5fdc25.pages.dev/3
  • jaun5fdc25.pages.dev/325
  • jaun5fdc25.pages.dev/377
  • jaun5fdc25.pages.dev/32
  • jaun5fdc25.pages.dev/65
  • jaun5fdc25.pages.dev/373
  • jaun5fdc25.pages.dev/269
  • jaun5fdc25.pages.dev/40
  • żona traktuje mnie jak śmiecia